Sunday, March 20, 2011

Warszawa

Przed chwilą wróciliśmy z koncertu I Blame Coco. Zdecydowanie jeden z lepszych koncertów na jakich byłam! Wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Żeby nie było za dobrze, najpierw odstałam swoje w kilometrowej kolejce przed wejściem w niskiej temperaturze, ale opłacało się. Nie mogę doczekać się następnego (mam nadzieję, że będzie).

Wycieczka do Warszawy była dobrą mobilizacją do uszycia czegoś nowego, zwłaszcza, że już dawno nic się tu nie działo. Drugą sprawą jest to, że jak zawsze nie miałam czego na siebie włożyć, a sukienek nigdy za wiele ;)
Wykrój, z czystego lenistwa, zaczerpnęłam z Burdy. Tkanina to turkusowa dzianina, szyje się z niej łatwiej niż myślałam, nawet bez overlocka.
We’ve just gone back from the I Blame Coco concert. It was definitely one of the best concerts in my life! However, not everything was so perfect. First I had to stand in a very long queue and in the cold but it was worthwhile. I can’t wait until the next show (I hope there will be one).

The trip to Warsaw was a good mobilization to sew something new, especially that nothing has happened here for a long time. The other side is I hadn’t have anything to wear (as always) besides there can never be too many dresses in a woman’s possession ;)

The pattern comes from Burda. The fabric is turquoise knitwear. Sewing from it is easier than I thought even without overlock machine.