Tuesday, November 8, 2011

Marceliński lasek

Nie opłacało się już szyć peleryny, ciepłe dni się kończą. A co mi tam, uszyłam i nawet kilka dni zdążyłam ponosić. Podobno coś takiego było modne w 2010 roku - po raz kolejny - co mi tam :P Tkaninę (wełna z kaszmirem) kupiłam w hurtowni tkanin w pobliżu ulicy Głogowskiej, a są ich tam całe tuziny, więc było w czym wybierać. Wykrój zrobiłam własnoręcznie. Do zobaczenia!
I knew it wouldn't pay to sew a cape now since the warm days are coming to an end. What the hell, I did it anyway, and even managed to wear it for a few days! I’ve heard that something like that was trendy in 2010 – and once again – what the hell :P The fabric (wool with cashmere) was bought in one of the wholesales nearby Głogowska street in Poznań. There are dozens of them so there are many fabrics to choose from. The pattern is of my own. See you!